O nas w mediach

Ul. Piotrkowska, pl. Wolności i park Staromiejski wyglądały po zmroku jak centrum handlowe tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia. Tłumy nie szukały jednak okazji w sklepowych witrynach, tylko zadzierały głowy do góry.

 

Piotrkowska stanęła. W trzy październikowe wieczory przejście jednego jej odcinka mogło zająć nawet kwadrans. Morze ludzi potrafiło skutecznie zablokować ruch. Nie, nikt nie rozstawił sceny w poprzek ulicy. Nie, w miniony weekend nie prężyli się w Łodzi przed obiektywami celebryci, jednak łodzianie i turyści tłumnie ruszyli po zmroku do centrum miasta.

Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła podczas czwartej edycji pobił kolejny rekord frekwencji. Według szacunków służb odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa podczas imprezy pokazy obejrzało ponad 300 tys. osób. To liczba abstrakcyjna dla każdego innego festiwalu nie tylko w Łodzi, a nawet największych muzycznych imprez w kraju.

– Dla organizatora takiego wydarzenia tłumy odwiedzających to największa nagroda. Widziałam mnóstwo osób robiących zdjęcia łódzkim kamienicom, śmiejących się. Ogromnie się z tego cieszę. Mam nadzieję, że za rok znowu pokażemy, jak piękne mamy miasto. Jaki niesamowity ma potencjał – mówi Beata Konieczniak, pomysłodawczyni i kuratorka Light Move Festivalu.

Oprócz widzów dopisała także pogoda. Zwykle miasto w ciepły weekend pustoszeje. Kto może, stara się wykorzystać okazję do wypoczynku w mocnym słońcu. Ale w te wyjątkowe trzy dni pustka była jedną z ostatnich rzeczy, jaka mogła się kojarzyć z tym, co się działo na ul. Piotrkowskiej, na pl. Wolności i w parku Staromiejskim. Wyglądały one jak centrum handlowe tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia. Odwiedzający nie wyszukiwali jednak okazji na sklepowych witrynach, tylko zadzierali głowy do góry. Podziwiali piękno łódzkiej architektury wydobyte z mroku iluminacjami oraz trójwymiarowe projekcje, które ożywiały fasady budynków przy ul. Piotrkowskiej i na pl. Wolności. Sieć zalały zdjęcia oświetlonej Łodzi, a największą popularnością cieszyły się te wykonane na tle dachu z parasolek na ul. 6 Sierpnia.

W przyszłym roku festiwal ma jeszcze urosnąć. Na Piotrkowskiej jest mu już ciasno. Dzięki temu w blasku światła znajdą się inne piękne budynki, które wcale nie ustępują urodą tym z najważniejszej łódzkiej ulicy.

Czas, aby iluminacje na stałe zagościły w łódzkim krajobrazie. To już zadanie nie tyle dla organizatorów imprezy, ale dla włodarzy. Chyba wszyscy zasługujemy na piękne miasto nie tylko od święta. 

 

Łódź Gazeta Wyborcza / Aleksandra Hac / 13.10.2014 ,
LIGHT MOVE FESTIVAL


Projekt i Wykonanie: kamikaze & hokito projektowanie stron internetowych, serwisy www